23 sty 2014

Zbliża się koniec macierzyńskiego? Musisz wrócić do pracy? Nie macie nikogo bliskiego i jesteście zmuszeni oddać dziecko do żłobka? Oto kilka rad jak poradzić sobie w takiej sytuacji.
Przed decyzją o wyborze żłobka odwiedź kilka placówek. Porównaj nie tylko ceny, ale także metraż, wyposażenie, dbałość o higienę oraz ilość opiekunek przypadających na dzieci. Jeśli masz możliwość zasięgnij opinii innych mam, które oddają tam swoje pociechy.


Kiedy już werdykt zapadnie i placówka zostanie wybrana skorzystajcie ze wspólnych dni adaptacji. Przypatrz się jak opiekunki zachowują się wobec dzieci, zadaj możliwie jak najwięcej pytań. Staraj się jednak robić to delikatnie, dając paniom kredyt zaufania, w końcu większość pań miała już wcześniej do czynienia z takimi maluszkami i wiedzą doskonale co i jak robić.

Aby pomóc swojemu smykowi przyzwyczaić się do nowego miejsca, nie staraj się cały czas nad nim siedzieć. W takich miejscach najszybciej i najwięcej dowiadujemy się o swoich pociechach. Panie opiekunki nie będą w stanie cały czas nosić malucha, więc jeśli od początku zanosimy się z myślą oddania dziecka do takiej placówki, przygotowujmy go na to pozwalając jak najczęściej zajmować się samodzielną zabawą na macie, czy nie noszeniem na rękach bez powodu.
Kolejnym istotnym aspektem jest nawiązanie dobrego kontaktu z panią sprawującą opiekę nad niemowlakiem. W końcu to ona teraz spędza z nim większość dnia. Poproś o to, aby informowała przy odbiorze o niepokojących symptomach (biegunce, katarku).

Dramatyczne histerie rozpoczynające każdy poranek. Krzyki, tupanie nóżkami, zapieranie się, a niekiedy nawet wymioty spowodowane stresem przed przedszkolem. To obraz znany większości rodzicom, którzy przyprowadzają swoje pociechy właśnie do takich instytucji.
Najgorszym błędem jaki popełniają młodzi rodziciele jest brak konsekwencji w swoim działaniu. Gdyby chodziło o podanie dziecku lekarstwa, żadne by nie odpuściło. W tej sytuacji jednak większość ‘łamie’ się widząc słone łzy na twarzy swego malca. Trzeba znaleźć sposób, najlepszy a zarazem, jak najłagodniejszy system na przekonanie dziecka, że bycie przedszkolakiem nie jest takie straszne.
Przede wszystkim zachowajcie spokój. Rano nie zwracajcie uwagi na dramatyczne gesty malucha, tylko konsekwentnie i ze spokojem szykujcie się do wyjścia. Warto skrócić – tyle ile się da – czas spędzony rano w domu (wieczorem przygotujcie wspólnie ubrania, nie budźcie dziecka zbyt wcześnie), dzięki temu smyk nie zdąży się zbytnio ‘nakręcić’.
Dobrze, kiedy do przedszkola zaprowadza ten z rodziców, który ma mocniejsze nerwy, który nie da się sprowokować głośnym płaczem. Pożegnanie w szatni powinno być krótkie i rzeczowe: wystarczy ucałować malca, życzyć miłego dnia i powiedzieć o której po niego wrócimy. Błędem jest przedłużanie rozstania. Z każdą minutą dziecko będzie jeszcze intensywniej chwytać się za nogę rodzica. Jeśli pożegnania są bardzo trudne, warto poprosić o pomoc panią opiekunkę. Kiedy wyjdzie dziecku naprzeciw, zacznie opowiadać o tym co dziś będzie się działo w przedszkolu odwróci uwagę malucha od traumatycznego dla niego przeżycia. Przy odbiorze smyka z placówki pytaj o rzeczy miłe np. z kim się dziś bawił, co było na obiadek i czy był na spacerze. Unikaj pytań drażliwych.

Warto też, by maluch miał jak najbardziej uporządkowany harmonogram dnia, dzięki temu będzie spokojniejszy. Jeśli będziecie postępować zgodnie i konsekwentnie już po około dwóch tygodniach wyprawa i pobyt w przedszkolu stanie się przyjemnością.
Jeśli jednak okres adaptacji przedłuża się, a dodatkowo dziecko zaczęło się w nocy moczyć, ma koszmary warto porozmawiać z paniami opiekunkami. Przedstawić dogłębnie problem i wspólnie poszukać rozwiązania. Najczęściej dzieci obawiają się braku akceptacji w nowym środowisku, nie potrafią nawiązać kontaktu ze związanymi już rówieśnikami (w przypadku dojścia do grupy później niż inne dzieci). Niekiedy sam dylemat może tkwić w niewykwalifikowanej nauczycielce, której brak podejścia do przestraszonego dziecka.
Często można się spotkać także z sytuacją, w której dziecko nabywa negatywnego spojrzenia na instytucję przedszkola przez rodziców. Aby temu zapobiec postarajcie się w miarę możliwości razem poszukać placówki, która spodoba się zarówno i dziecku jak i wam. Odbądźcie rozmowę z przyszłą wychowawczynią smyka. Zapytajcie o drzemki, rozkład dnia, zajęcia dodatkowe. Taka rozmowa powinna zaprocentować i skrócić czas adaptacji.
Po każdym dniu porozmawiaj ze swoim dzieckiem. Zapytaj, czy zdarzyło się ostatnio coś przykrego. Bądźcie delikatni, ale dociekliwi. Dobrze jest oglądać rysunki dziecka i obserwować jego zabawy, dzięki którym, jeśli ma problemy z wyjaśnianiem swoich uczuć, dowiemy się co go dręczy.
Zapomnijcie o wiecznym krytykowaniu, zawstydzaniu i wyśmiewaniu przy innych dzieciach – to na pewno nie zbuduje w dziecku poczucia własnej wartości, wręcz przeciwnie maluch zamknie się w sobie i nie będzie nawet próbował samodzielnie się adaptować w nowej sytuacji.
Nie spóźniajcie się, jeśli przy pożegnaniu mama powiedziała, że będzie po obiedzie, maluch będzie czekał. Im dłużej mama będzie się spóźniać tym bardziej dziecko będzie zaniepokojone i przestraszone.
Drobne prezenty (np. nowe kredki) dla waszego zucha to wcale nie przekupstwo. To znak, że jesteście z niego dumni i doceniacie jego starania.

Żłobek i przedszkole to często niechętna ostateczność młodych rodziców. Jednak warto pamiętać, że negatywne podejście rodzicieli odbija się zarówno na żłobiaku jak i przedszkolaku.  Nie warto zatem na zapas panikować, tylko z góry nastawić się na kilka trudniejszych dni, by potem cieszyć się z radosnych wspomnień dziecka, bo przecież większość z nas mile wspomina okres przedszkolnych lat.



1 komentarze:

  1. Miejsce z żłobku najpierw trzeba mieć.
    U nas trzeba o nie walczyć już od siódmego miesiąca ciąży i to wcale nie daje gwarancji na przyjęcie dziecka niestety. Ja zdecydowanie wolałabym żłobek niż opiekunkę, bo myślę, że dzieci w żłobku mają większą możliwość rozwoju.
    A jak będzie naprawdę, dowiem się, jeśli w końcu znajdzie się dla mnie miejsce.
    Przy pierwszej córce w ogóle nie mieliśmy problemów rozłąkowych w przedszkolu, ale druga to zupełnie inna historia i nie mam pojęcia, jak będzie reagowała na żłobek.
    Póki co świetnie sprawdza się babcia, ale rady zachowam sobie w sercu na "w razie czego" ;)

    OdpowiedzUsuń