11 lut 2014

Na początek prywata.
Są takie dni, gdy literalnie padam na twarz i doceniam to, że dziecko woli tatę. Nie powiem, że do końca przebolałam fakt posiadania wzorcowego egzemplarza "córuni Tatunia", ale nie mogę się pogodzić z krzywdzącą acz zaskakująco często wyrażaną opinią, że mężczyzna dzieckiem się nie zajmie tak jak kobieta, czytaj: nie zrobi tego dobrze. Ok, nie zajmie się jak matka, ale zajmie się jak ojciec. Równie dobrze, choć czasem inaczej.


Źródło
Szczerze? Ojce na przegraną skazani są jedynie w kwestii karmienia piersią - reklamacje kierować do Matki Natury. W pozostałych przypadkach, jeśli wykażą chęć (zazwyczaj wykazują) i im się to umożliwi (tu Matki popatrzcie szczerze w lusterko) to świetnie zajmują się dziećmi. Nie piszę o przypadkach patologicznych: uzależnionych, z zaburzeniami emocjonalnymi, wykazujących agresję itd. ale i w takich przypadkach można się pozytywnie zaskoczyć.

Gdy na świat przychodzi dziecko, to naszym (matek i ojców) zadaniem jest nie tylko wychować dziecko, ale wychować siebie nawzajem w kwestii dziecka posiadanego. O czym piszę? O tym, że to w dużej mierze my i tylko my definiujemy jak w naszej rodzinie będzie wyglądać podział rodzicielskich obowiązków. I nie można tu całą winą obarczyć tylko matki (że nie wymagają) lub ojców (że są leniwi czy ze strachu się nie tykają).

Obgadajmy wcześniej temat zamiast czekać na ostatnią chwilę i poddać się jakoś-to-będzie-izmowi. Rozmowa odnośnie wyobrażeń/obaw/wymagań uspokaja obie strony i pozwala co nieco zaplanować (choć wiemy, jak to jest z planowaniem przy dziecku ;) Najgorsze to poddać się stereotypom, że matka wie najlepiej, bo ma instynkt, a ojciec będąc niezgrabnym zapewne krzywdę dziecku, choćby niezamierzoną, uczyni.

Ok, dziecko już jest. Co dalej? Jako, że to Mam(f)ia, więc zaproponuję Wam Matki drogie kilka chwytów.

1 Bądź wygodna. Niech Ci ojciec dziecko do piersi przyniesie. Niech nakarmi butlą w nocy. Niech sam dziecko wyjące uspokaja. Dlaczego tylko Ty masz się nie wysypiać? I nie ma, że ojciec do roboty chadza, a Ty w domu z dzieckiem, więc budzić nie będziesz. Ustalcie chociażby dwa-trzy dni w tygodniu (lub weekendy) gdy ojciec jest na dziecka nocne zawołania.

2. Wymagaj i nie ułatwiaj. Nie chwal za perfekcyjnie przewiniętą pieluchę czy idealnie podgrzany obiadek. Nie dziękuj rzewnie za każde nocne wstanie. Nie rób z ojca niedołęgi, dla którego dziecko urobione po pachy to wyzwanie. Toż to zwyczajna rodzicielska codzienność.

3. Nie zastępuj. Nie wyrywaj z ręki kremu, bo niedokładnie zadek smaruje. Nie oceniaj kolorystycznego dopasowania spódniczki do rajtek (tu biję się w piersi, że miałam takie epizody, zmądrzałam!). Nie strofuj, że za dużo bałaganu przy zabawie robią. Nie wyolbrzymiaj, gdy coś nie wyjdzie. To prosta droga do zniwelowania wszelkich ojcowskich chęci. "Bo ona i tak zrobi to lepiej". A jeśli Cię nosi to przypomnij sobie swoje porażki macierzyńskie. Pomogło prawda?

4. Zaufaj! Zostaw ich sam na sam. Wyjdź do fryzjera, spotkaj się z psiapsiółą na plotach albo zwyczajnie zabarykaduj w sypialni z karteczką "Nie przeszkadzać! Odsypiam ostatnie pół roku!". I nie ulegaj pokusie sprawdzania, czy i jak sobie radzą. Prawda jest taka: radzą sobie świetnie!

 5. Zostaw ojcu miejsce. Niech mają swoje zabawy, swoje rytuały, swoje tajemnice. Nie wymagaj tłumaczenia się ze wszystkiego i pytania o każdą drobnostkę. Czasem trzeba się wycofać, by umożliwić nawiązanie tej unikalnej ojcodziecięcej więzi.

A na koniec. Dziecko zazwyczaj posiada i mamę i tatę. Stąd, obowiązek zajmowania się dzieckiem - od wieczornego kąpania do wskazywania różnic miedzy dobrem i złem należy do dwojga! Tak, do dwojga rodziców. I nie dajmy sobie wmówić inaczej.


To co? Podrzucamy dziecię w ramiona tatusia i szykujemy domowe spa?

Matka Debiutująca

13 komentarze:

  1. popieram w 100% :) Sama jestem za tym aby był podzial obowiazkow. I to naprawde cudowne uczucie patrzec jak dziecko jest szczesliwe w ramionach Taty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trafny artykuł, sama prawda :) Muszę jedynie punkt 3 u mnie mocniej wcielić w życie, bo różnie to z tym ocenianiem bywa - tak w kwestii ubioru córy jak i dokładności umycia siusiaka u synka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się boję zapytać jak oceniasz dokładnośc mycia siusiaka ;) Ale ja to mam córę, więc wybacz ignorancję ;)

      Usuń
  3. Bardzo mądrze napisane, każdy tatuś da radę zająć się swoim dzieckiem, trzeba mu tylko to umożliwić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Święte słowa tyle, że z moich obserwacji wynika, że natura męska w tych sprawach lubi się migać, i tu widzę raczej problem To, że mężczyźni potrafią jest dla mnie oczywiste, paragrafy stosujemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to cieszę się bardzo ;) Na takich migaczy chyba tylko nasza stanowczość może zadziałać. Albo regularne stosowanie punktu czwartego ;)

      Usuń
  5. A moje Dziecię w ciągu dnia tatusia lubi, ale do usypiania to tylko mamusię toleruje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja już wolę te moje na odwrót, usypianie tylko przez tatuśka. A ja mam czas na internety ;)

      Usuń
  6. Doceńmy moc ojców i wyzwólmy się z matkopolkowego cierpienia! Oł je :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie napisane :). Ja też podzieliłam obowiązki już przed porodem. W końcu chodził ze mną na szkołę rodzenia to o opiece nad dzieckiem wiedział tyle co ja :) Stanęło na tym, że on nie karmił piersią i nie odciągał nosa Fridą, a ja nie kąpię synka, a resztą to się dzielimy. W nocy ja wstaję, ale przez kilka miesięcy po porodzie rozwiązaliśmy to tak, że ja wieczorami spałam w sypialni np. od 19 do 23 (z przerwą na karmienie), a potem M szedł spać do sypialni, a ja szłam "spać" do synka.

    OdpowiedzUsuń