To pięknie wydany, duży zbiór bajek dla... No właśnie, dla kogo? Z opisu na okładce wynika, że te proste i wesołe bajki od pokoleń rozwijają wyobraźnię, uczą prawd o świecie i bawią zarówno dzieci, jak i dorosłych. To ja chyba jestem wyjątkiem, bo mnie one najpierw zaskoczyły, a w miarę czytania przeraziły.
Wprawdzie mojemu pięciomiesięcznemu dziecku obrazki
na stronach bardzo się podobają, bo są duże, ładne i kolorowe. Głos rodzica
również lubi bardzo słuchać. Jedno wiem na pewno: ani ja ani mąż nie będziemy
synkowi czytać TYCH bajek.
Może ja ich nie rozumiem, może kiedyś opowieści dla dzieci
były inne, ale sami się przekonajcie, oto treść jednej z nich:
"Pewna mysz
wpadła do beczki z winem. W pobliżu przechodził kot. Pomyślał: - Jaka szkoda,
że nie jestem głodny! Lecz natychmiast zaświtał mu pewien pomysł i powiedział
do myszy: - Wyciągnę cię stamtąd, jeśli obiecasz mi, że pojawisz się zawsze,
gdy cię zawołam. Mysz dała słowo, kot uratował ją i pozwolił jej odejść. Kilka
dni później kot poczuł wielki głód. Podszedł do mysiej dziury i zawołał mysz,
ale ta nie chciała wyjść. - Przecież przysięgałaś, że wyjdziesz, jeżeli cię
zawołam! - poskarżył się kot. Mysz odparła: - Kochany, gdy to mówiłam, byłam
pijana!".
Kiedy przeczytałam pierwszą bajkę, myślałam, że to żart i
przypadek. Przecież to niemożliwe, takie porządne wydawnictwo, tak pięknie
wydana książka. Gdzie te pouczające opowieści, gdzie ten pogodny morał z
podtytułu zbioru? A jednak, w prawie w każdej bajce ktoś umiera, a morał nie
jest morałem, chociaż próbuje nim być. Niektóre opowieści są bezsensu i po
prostu głupie, a zawsze myślałam, że głupich bajek dla dzieci nie ma. Natomiast
moje "ulubione" wyrazy to: zabij go, zabijcie, trupy, głupi.
Oto kolejny smaczek:
"Pewien złodziej, który był łakomczuchem, srogo
odcierpiał to, że dobrał się do ula! Narzekał: - Miód jest pyszny! Ale
użądlenie za bardzo boli. Już nigdy się nie połaszę na ten przysmak! Co za
przyjemność, przez którą potem trzeba tak strasznie cierpieć?".
Czy to jest jakiś nowoczesny sposób, aby
nauczyć dzieci, że nie powinno się kraść? Czy może chodzi o to, że niektóre
przyjemności bolą - tego to ja już nie będę rozwijać, bo wyjdzie mi raczej, że
to bajka zdecydowanie dla dorosłych.
Tak mogłabym przytoczyć całą "Księgę wesołych
bajek", bo każda opowieść zadziwia i niemal fascynuje swoją głupotą. A ja
się pytam, kto to czytał i pozwolił wydać? Jedna z koleżanek skomentowała: To
chyba jest elementarz przyszłego cwaniaka- łajdaka. Jest to najbliższe prawdy.
Widocznie ktoś w wydawnictwie Buchmann miał taki plan.
Podsumowując: nie polecam, a wręcz odradzam!
Marta
http://www.rudymspojrzeniemnaswiat.blogspot.com/
Woooow. Z pogodnym morałem, najlepiej po kielonku.Wstyd, tak sądzę.
OdpowiedzUsuńZ mojego doświadczenia wynika, że im więcej soczyście kolorowych obrazków, przyciągających wzrok dziecka, tym durniejsza treść. I już od jakiegoś czasu, zanim kupię dziecku książkę, czytam jej fragmenty czy to w księgarni, czy w innym sklepie. W biedronce czasami są fajne serie, moja młoda ma "Najpiękniejsze bajki świata", właśnie z biedronki - fajne ryzunki i świetnie zredagowana treść:)
OdpowiedzUsuńA ilu rodziców, dziadków, wujków, cioć - kupi - i nie przeczyta zanim da dziecku?
OdpowiedzUsuńStraszne.
Dobrze, że pojawiają się takie recenzje jak ta.
Dziękuję za recenzję...ja i tak bym nie kupiła bo ja jakoś nie przepadam za tego typu ilustracjami...ale treść??Po fragmentach nie dla nas zdecydowanie...
OdpowiedzUsuńProszę. Bardzo mi zależało, aby ta recenzja trafiła do jak największego grona rodziców. Należy przestrzegać przed nietrafionymi książkami dla dzieci.
UsuńI to ma być dla dzieci ???
OdpowiedzUsuń