"Maks" B. Lindgren

Jest takie jedno Wydawnictwo, w którym jestem totalnie zakochana. Uwielbiam większość ich książek, a jak mam nadwyżkę gotówki (ha ha) wybieram w pierwszej kolejności książki wydane przez nich. Zaczęło się chyba od Pomelo, potem dostałam paczkę z nagrodami przeznaczonymi dla kreatywnych mam w Projekcie Samo_się. I w paczce tej była książeczka "Miska Maksa".

Obejrzałam, spodobała mi się i z zachwytem zauważyłam, że jest cała seria Maksów.

I tym oto sposobem zaczęłam zbierać naszą pierwszą kolekcję książek. Na liście znajduje się dziesięć pozycji:

Auto Maksa
Ciastko Maksa
Lampa Maksa kartonowa!
Miś Maksa
Miska Maksa
Nocnik Maksa kartonowa!
Pieluszka Maksa
Piłka Maksa kartonowa!
Smoczek Maksa kartonowa!
Wózek Maksa kartonowa!

Książeczki są fajnym pomysłem na wspólne oglądanie mało skomplikowanych obrazków, czytanie krótkich tekst nie zdąży znudzić brzdąca-nerwusa i wiercipięty.

O samych książeczkach mogę powiedzieć tyle, że dzięki nim na nowo odkrywam piękno szwedzkich autorów. Barbro Lindgren jest autorką tekstu, a Eva Eriksson ilustracji. W każdej z nich znaleźć można pełne humoru i dowcipu przygody Maksa i jego przyjaciela, psa. W sytuacjach krytycznych pojawia się mama, troskliwa, opiekuńcza, mimo wybryków Maksa.

Ilustracje są jasne, przyjemne i przejrzyste. Miło się ogląda, a jeszcze lepiej czyta. Fajne jest też to, że część książeczek jest kartonowa, a część nie. W sumie nie dociekałam, od czego jest to uzależnione. Grafika podoba mi się niezmiernie, za prostotę i jasność przekazu.

Takie "czytanki" są na każdej stronie, więc myślę, że dla małego geniusza, który chce sam czytać na początek książeczki są jak znalazł!

A to sam Maks, pieluszka Maksa i pies Maksa.

Jedyne, co trochę mnie na chwilę zdziwiło, to to, że Maks bywa agresywny. Ale chyba każdy by się wkurzył, gdyby kaczka zabrała mu smoczek, prawda? Maks ma po prostu swój charakterek. Wie czego chce i wyraźnie domaga się swoich praw!