![]() |
www.edziecko.pl |
Karmienie też nie jest łatwe, bo dziecko nie umie ssać
piersi - owszem rodzi się z odruchem ssania, ale musi to jeszcze sobie
dopracować. A i Ty musisz się nauczyć jak przystawiać by ssanie było efektywne.
Tulenie też nie zawsze wystarcza, bo zanim maluch
znajdzie ukojenie w ramionach matki, musi się do niej przyzwyczaić, z resztą z
wzajemnością. To prawda, że jest przyzwyczajone do mamy i jej zapachu jednak na
zewnątrz jest zupełnie inaczej i nie zawsze sam zapach i przytulenie ukoi
płacz maluszka.
Myślałam, że skoro
przeczytałam masę książek, obejrzałam wszystkie programy mamuśkowe i
przewałkowałam każdy temat z koleżanką, która już dziecko miała - wiem
wszystko. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna i z każdym dniem zaskakiwało
mnie coś nowego. Czasem było to miłe, a czasem nie. Nie wszystko było proste.
Inne matki mówiły, że u nich jest wszystko super,
jednak dziś wiem, że kłamały. Nie umiały się przyznać, że nie ze wszystkim
sobie radzą, bo nie są idealne i że płakały w poduszkę z bezradności, jak ja.
A po co kłamać ? Po co udawać jeśli można się przyznać do słabości i o nich
porozmawiać ?
Jeśli spodziewasz się pierwszego dziecka bądź gotowa
na to, że może być trudno, wynikną sytuacje, które Cię zaskoczą i nie będziesz
wiedziała co zrobić lub czy robisz to dobrze. Jeśli to sobie uświadomisz będzie
o wiele łatwiej. Nie będziesz z tym sama.
Jeśli nie jesteś czegoś pewna zdaj się na instynkt, a na pewno sobie poradzisz
:)
Klaudia O. (http://kobieta-mzik.blogspot.com/)
Bardzo dobrze, że ktoś to w końcu powiedział na głos. Ja właśnie spodziewam się pierwszego dziecka, ale bynajmniej nie nastawiam się ani na słodkiego noworodka, ani na cudowne olśnienie. Nastawiam się na pracę - nad sobą, dzieckiem i nad naszą rodzinką i zakładam, że nie będzie to tylko moja robota, ale również Zosi i mojego małża:)
OdpowiedzUsuńTo chyba bardzo indywidualna sprawa, bo ja od pierwszych chwil byłam absolutnie zakochana w KAŻDYM moim chłopaku i uważałam że jest niesłychanie piękny
Po pierwszym szoku związanym że ON siedział w MOIM brzuchu i już jest tu z nami i już nigdy nie będzie TAM (jak to możliwe że się tam zmieścił!!!) Łzach ogromnej radości (wcale nie przesadzam pobeczałam się za każdym z 3 razy) potrafiłam siedzieć godzinami i patrzeć na śpiące dziecko. Sama nie śpiąc dodajmy bo nie mogłam pojąć istoty tego cudu. I nie ma nic w tym cukierkowego lukrowanego ani dla mnie dziwnego, po jakiś 2 miesiącach cud był dalej cudem ale już troszkę nawykłam do posiadania kolejnego
OdpowiedzUsuń