23 sty 2014



Od zawsze mi się podobały, choć zastanawiała mnie ich funkcjonalność. Będąc w ciąży rozważałam zakup, a zdarzyło się tak, że ją wygrałam:)  Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu i tylko czekałam na moment, gdy będę mogła nosić moje maleństwo. W międzyczasie udało mi się załapać na bezpłatne warsztaty wiązania chust w ramach Tygodnia Bliskości. Zwykle odbywa się on w październiku. Warto więc rozejrzeć się w swoich miastach, co jest w tym czasie organizowane. Na wspomnianych warsztatach nauczyłam się prawidłowo wiązać chustę i wierzcie mi, nie było łatwo. Ćwiczyliśmy na lalkach ważących tyle, co niemowlę, a instruktorka w kółko kazała nam wiązać, żebyśmy nabrali wprawy:)

            Swojego synka pierwszy raz zamotałam, gdy miał 7 tygodni. Tremę miałam straszną i bałam się o tę kruszynkę. Niesamowite jednak było uczucie, gdy miałam go tak blisko siebie... Wytrzymał tylko moment i zaczął się wiercić. Wyjęłam go szybciutko, żeby się nie zraził i choć było mi przykro, dałam mu czas. Stopniowo oswajał się z motaniem, tuliliśmy się coraz dłużej:) Pamiętam, jak pierwszy raz wyszłam z nim do wiejskiego sklepu. Wzrok mijających nas-bezcenny;) Na co dzień jednak korzystaliśmy z chusty tylko w domu. Synek miał praktycznie codziennie taki moment w ciągu dnia, gdy stawał się bardzo marudny-wtedy chusta działała cuda, a ja miałam synka bliziutko i dwie wolne ręce.

            Podczas wyjazdu nad morze chusta okazała się niezastąpiona. Dzięki niej nie musieliśmy codziennie ciągnąć wózka przez plażę. Doszliśmy do wprawy z wiązaniem, nawet mąż przekonał się do noszenia w chuście. Wzruszający był również moment, gdy synek pierwszy raz zasnął zamotany...

            Potem w chuście chodziliśmy również w innych miejscach, do których trudno wjechać wózkiem.


            A dziś uczymy się motania na plecach, bo nasz mały urwis nie jest już taką kruszynką ;-)

Huma
 http://humahuppa.blogspot.com/

6 komentarze:

  1. Na plecach i ja musze sie nauczyx, bo chusta zal sie przyznac - lezy w szafie odkad mlody osiagnal 10 kg bo juz plwcy mi wysiadaja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieci i mamy w chustach zawsze mnie szalenie rozczulają.
    Sama próbowałam i chusty i nosidła, ale i jedno i drugie mi nie służyło.
    Jestem strasznie niska i jakbym się nie owiązała nigdy nie było mi wygodnie.
    Tak więc pozostał wózek i ciepłe spojrzenia w kierunku zachustowanych ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. i jak idzie motanie na plecach? bo mój okruszek też już sporo waży, a poza tym on musi wszystko widzieć, nie tylko mamę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wczoraj się nauczyliśmy i dziś testowaliśmy:) Dla mnie bomba! Mały też zadowolony, ale zobaczymy, jak to będzie na dłuższą metę:)

      Usuń